KATEGORIE FIRM

Sztuczna Inteligencja w przemyśle – nadzieje i obawy

Data dodania: 18.06.2018
Sztuczna Inteligencja w przemyśle – nadzieje i obawy

Uczyni nasze życie łatwiejszym, czy sprawi, że staniemy się zbędni? Pomoże nam w codziennych obowiązkach, a może odbierze nam pracę? Sztuczna inteligencja pozostaje źródłem nadziei, ale również obaw obywateli społeczeństwa XXI wieku. Postępu w dziedzinie AI nie da się zatrzymać, a w jej polu rażenia znajduje się coraz więcej segmentów rynku. Również branża czystościowa.

Zacznijmy od odrobiny historii. Termin sztuczna inteligencja zadebiutował w 1956 roku, kiedy to Amerykański informatyk, profesor John McCarthy opublikował pracę na temat tworzenia maszyn zdolnych do wykazywania się inteligencją podobną do ludzkiej. Wyraził on rewolucyjną naonczas opinię, że cały proces zdobywania wiedzy oraz inne cechy inteligencji, jaką dysponuje człowiek, można opisać na tyle precyzyjnie, że już wkrótce maszyny nauczą się je symulować. Zaglądając do fachowej literatury, dowiemy się natomiast, że do powstania AI potrzeba nam połączenia robotyki, obliczeń ewolucyjnych, logiki rozmytej, sieci neuronowych i wiedzy o sztucznym życiu.

 

Świt AI

W tej chwili rzesze naukowców na całym świecie pracują nad programami komputerowymi, których tok „rozumowania” ma być możliwie najbardziej zbliżony do ludzkiego. Takie eksperymenty wywołują wiele kontrowersji. Sceptycy wskazują na szereg ryzykownych zastosowań AI. Zdaniem wielu z nich, powierzenie maszynom kontroli nad systemami obronnymi, czy energetycznymi państw to krok za daleko. Najczarniejsze prognozy mówią o wadliwym oprogramowaniu, które decydować będzie – na bazie obcej nam logiki – o odcięciu całych krajów od prądu, a nawet wywoływaniu wojen.

 

Komputery przewyższają ludzi w zakresie możliwości obliczeniowych, które – jak głosi prawo Moore’a – zwiększają się dwukrotnie co dwa lata. Szwajcarski projekt Blue Brain i superkomputer SpiNNaker już dziś są w stanie symulować działanie neuronów w mózgu ssaków. Celem naukowców zaangażowanych w oba projekty jest opracowanie prawdziwej, autonomicznej Sztucznej Inteligencji. Jej stworzenie pomóc ma człowiekowi w osiąganiu kolejnych przełomów w ekonomii, medycynie i podboju kosmosu.

 

Jeżeli Stephen Hawking, Bill Gates i Elon Musk zgadzali się chociaż w jednej kwestii, na pewno była nią Sztuczna inteligencja. Ich zdaniem stworzenie w pełni autonomicznej AI równoznaczne będzie z daniem jej możliwości bezustannego doskonalenia się. Doprowadzi to do powstania umysłu przewyższającego ludzki do tego stopnia, że jego motywacje przekroczą zakres naszego pojmowania.

 

Naukowcy uspokajają jednak, że zanim się to stanie, przez cyfrowy ocean przeleje się jeszcze wiele terabajtów informacji. Można ponadto liczyć na ludzką roztropność, która skłoni ekspertów od AI do podjęcia odpowiednich działań zapobiegawczych, by mroczne wizje badaczy i fantastów się nie spełniły.

 

Czy zastąpią nas roboty?

Przez dziesiątki lat literatura oraz filmy science fiction pokazywały nam świat opanowany przez zimne, bezwzględne maszyny. Tematyka sztucznej inteligencji miała ostrzegać nas, byśmy nie zapędzali się za daleko w swoich skłonnościach do zabawy w Boga. Widzieliśmy superkomputery eliminujące rodzaj ludzki jako naturalne zagrożenie dla dalszego istnienia Ziemi, maszyny wykorzystujące nas jako biologiczne baterie zasilające ich systemy, a w końcu mechanizmy asymilujące się z nami do tego stopnia, że nie sposób odróżnić oryginału od duplikatu. Dzisiaj nasze obawy stają się bardziej przyziemne. Najnowsze publikacje w naukowych czasopismach zadają pytanie, kiedy nastąpi ten moment, w którym nasza praca przestanie być potrzebna. Pracownicy związani z rozmaitymi branżami pytają z kolei, czy w końcu nie stanie się tak, że pracodawca zastąpi ich inteligeniejszą i bardziej wydajną maszyną. Przecież zakup urządzenia, które będzie w stanie pracować bez ustanku, przez całą dobę, wykonując dokładnie te same zadania, na które pan Jan Kowalski poświęcał „jedynie” osiem godzin dziennie, to niezwykle opłacalna inwestycja! Robot nie potrzebuje urlopu, nie zachodzi w ciążę i nie choruje. Specjaliści przygotowany mają gotowy zestaw zagrożonych zawodów. Są to: urzędnicy niższego szczebla na pocztach, księgowi, bibliotekarze, telemarketerzy, a nawet kierowcy ciężarówek. Pamiętajmy, że ta lista uzupełniana jest co kilka miesięcy.

 

I znów naukowcy wzywają do powściągnięcia emocji. Nawet jeśli technologia już dziś ściska rynek pracy niczym ogromne imadło, czynnik ludzki nadal niezbędny jest do jej prawidłowego funkcjonowania. Mówienie zatem o jakimkolwiek kryzysie na rynku pracy, którego przyczyną byłby rozwój AI, jest tyleż przedwczesne, co po prostu mocno przesadzone. Co więcej, rozwój nowoczesnych technologii przyspiesza proces powstawania zupełnie nowych zawodów. Nawet jeśli dojdziemy do momentu, kiedy bezzałogowe ciężarówki, które jeżdżą już po europejskich autostradach, wyrzucą z pracy wszystkich kierowców, wciąż potrzebny będzie ktoś, kto będzie dbał o nie i całą związaną z nimi infrastrukturę. A więc przybędzie zawodów i zmienią się kompetencje wielu grup. Proces ten nie nastąpi, ma się rozumieć, jak nożem uciął – dostaniemy sporo czasu na przystosowanie się do nowych warunków.

 

Więcej przeczytasz na http://cleanindustry.com.pl/

Czytaj i słuchaj podcastów na oficjalnej stronie Clean Industry

Zamów bezpłatny egzemplarz magazynu Clean Industry!